Jakaś ciemna uliczka wyłożona brukiem. Półmrok przełamuje migocąca lampa gazowa. Z oddali widać ledwie zarys schodów prowadzących cztery stopnie w dół. Stara drewniana poręcz rzuca długi cień. Schodki prowadzą do małych, ciężkich dębowych drzwi. Jest ciepły jesienny wieczór. Nieopodal wejścia znajduje się małe piwniczne okienko rozświetlone jak nigdy. Za uchylonego skrzydła dobiega wesoła wrzawa. Na skrzyneczce widzimy właśnie widok półeczki z takiej właśnie małej knajpki ukrytej gdzieś w małym miasteczku...
piękna skrzyneczka
OdpowiedzUsuńAle cudna!
OdpowiedzUsuńDoskonala praca i świetny tekst, na prawde przez chwilę poczułam jak fajnie byłoby tam sie znaleźć:-)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam