niedziela, 6 grudnia 2015

Sushi owocowe

        Pomysł na to bardzo nietypowe danie chodziło za mną od miesięcy. Kalkulowałam składniki, zbierałam pomysły, myślałam nad dodatkami. Wczoraj wszystko w głowie pozbierałam i zabrałam się za robotę. Pewnie zastanawiacie się, jak podeszłam do tematu? Zaczęłam od ugotowania ryżu. Była to moja druga próba ugotowania ryżu do sushi. Za każdym razem stosowałam się do instrukcji i nie do końca mi wychodziło tak jak powinno. Za pierwszym razem gotowałam na wodzie. Instrukcja mówiła stosunek ryżu do wody jeden do jednego. tak też uczyniłam. Po chwili woda była wchłonięta całkowicie przez ryż, co groziło przypaleniem, a ryż w środku w dwóch trzecich był nadal twardy. Zmusiło mnie to do dwukrotnego dolewania wody. Ryż nie miał prawidłowej konsystencji, ale był miękki, było wyczuwalne ziarno i ładnie się kleił - ale ile to mnie nerwów kosztowało. Jeżeli ktoś wie, zna triki i chce to poproszę o opis etapów przygotowania prawidłowego ryżu. Na jakim etapie jak powinien wyglądać ryż. Będę bardzo wdzięczna. Wracamy do dzisiejszego sushi owocowego. Do tego dania postanowiłam zagotować ryż na mleku. Nalałam jak w przepisie - na 100g ryżu 250 ml płynu (było w przepisie wody - zastąpiłam mlekiem). Gotowałam 10min, a nawet jedenaście z szczyptą soli, cukrem i wanilią. Dużo mleka zostało nie wchłonięte. Zrobiłam tak jak robiła to moja mama. Całość wstawiłam pod pierzynę. Reszta mleka w ciągu jakiegoś czasu się wchłonęła. Nie wiem po jakim, ponieważ zajęłam się innymi obowiązkami. Po kilku godzinach ryż jeszcze był ciepły. Mam wrażenie, że się rozgotował. Nie były to pojedyncze ziarna sklejone ze sobą lecz bardziej kleik z wyczuwalnymi lekko ziarnami. 


       Przygotowałam wszystkie składniki, wymieszałam ryż z mleczkiem kokosowym i przystąpiłam do rozsmarowania ryżu na foli spożywczej - masakra, ale jakoś się udało.


      Po chwili wymieniłam folię na papier do pieczenia - lepiej się zachowywał. Dodawałam ulubione składniki - banan, kiwi, ananas, brzoskwinie w różnych konfiguracjach.




     Wszystko zrolowałam przy pomocy maty bambusowej.


Obtoczyłam każdy "rulon" w dodatkach - płatkach migdałowych, płatkach czekolady i we wiórkach kokosowych. Całość pokroiłam w paski.







Ryż strasznie się kleił. Bardzo ciężko było wyciąć ładne kawałeczki. Z reszty ryżu uformowałam małe wałeczki do przygotowania Nigiri. Na wierzch trafiły ładne kawałki owoców - jagody w syropie, kiwi i brzoskwinie.



     Jako sosy podałam sok z malin oraz serek homogenizowany waniliowy. Nie będę opowiadała Wam smaku. Same spróbujcie zrobić. Jedno Wam powiem. Nie wiele w życiu jadłam smaczniejszych deserów. Sam smak i połączenie ryżu na słodko z serkiem waniliowym, świeże oraz z zalewy soczyste owoce wymordowały moje kubki smakowe i podniosły je na kolejny poziom wymagań na kolejne realizacje kulinarne. Polecam! Spróbujcie sami zrobić sobie w domu!

4 komentarze:

  1. A ja chciałam złożyć najszczersze życzenia z okazji Mikołaja, (święto niby dla dzieci, ale czasem można pofantazjować :) ) dużo prezentów, miłości i powodzenia w bloggerowaniu :) Całuski od Pastelowego domku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam kiedyś przepis na sushi z banana i czekolady, ale to też wygląda niesamowicie smacznie ;) muszę kiedyś wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę spróbować, oryginału nie lubię :( ale z owockami może być pycha !

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę nietypowe sushi, przyznam szczerze, że w tej kwestii jestem tradycjonalistką ale z chęcią bym takiej wersji spróbowała

    OdpowiedzUsuń