W ostatnim tygodniu, na długie, ciemne wieczory, zakupiłam sobie maszynę do szycia. Muszę się przyznać, że będą to moje pierwsze kroki w tej dziedzinie "nauki" :) W ten sposób do mojego bloga (obok gotowania i decoupagu) przybędzie kolejna tematyka. Maszynę zamierzam wykorzystywać nie tylko do szycia prostej garderoby, lecz również spróbuję wykonywać kartki okolicznościowe, albumy i zabawki. W moim wyjątkowym przypadku będziecie mogli obserwować od pierwszej pracy, jak będę pielęgnować talent (mam nadzieję, że go mam) dany od Boga lub jak mozolną i pełną błędów stanie się nauka bez wrodzonego daru :) W ten sposób przebrniecie ze mną przez błędy początkujących i zobaczycie jak z każdą pracą będę nabierała doświadczenia i zręczności. Zacznijmy od zaprezentowania głównego bohatera dzisiejszego posta -
Maszyny Do Szycia
Zaczęłam ambitnie - od woreczków korekcyjnych z grochem. Wizja w głowie już się telepała jak biegłam z kartonem ze sklepu. Musiał być koniecznie sztruks, jakiś mocny i gładki materiał oraz coś podobnego do zamszu - ale miękkiego - nie takiego jak w butach. Jako, że ja kompletnie nie przygotowana (nie zbierałam starych ubrań na taką okoliczność), a materiały nieziemsko drogie wybrałam drugą obcyję - ubrania z drugiej ręki. Szybki wypad do lumpa i powrót ze zdobyczami po 2 zł. Nic nie czytałam, nic się nie dowiadywałam. Poleciałam kompletnie na żywioł i babską logikę. Przycięłam dwa kwadraty z materiałów jakie mnie interesowały na woreczek - obszyłam prawą stroną do środka, zostawiłam niedoszyty otwór na odwrócenie całości na prawą stronę i zasypanie grochem, po czym zaszyłam do końca ręcznie. Oto efekt końcowy mojej pierwszej pracy.


Dobra! To jak tak świetnie poszło bierzemy się za coś bardziej ambitnego. Jako, że złożyło się tak, że syn miał zadaną pracę domową do wykonania z rodzicami postanowiłam połączyć pasję i obowiązki w jedno i zadanie wykonać na maszynie do szycia. Padło na przestrzenne auto na makietę. Wybrałam w internecie obrys prostego samochodu (w tym przypadku garbusa) i wydrukowałam. Przypięłam wydrukowany obraz szpilkami do nogawki spodni i wycięłam po obrysie od razu dwie strony auta. Zszyłam całość pasem materiału i wypchałam ścinkami materiałowymi. Do całości syn dokleił z kolorowego papieru detale. Efekt poniżej:
W czasie pracy wpadłam na pomysł, że klamki, okna, reflektory można było wyszyć kontrastową nitką. To zrodziło kolejny pomysł który jest w czasie realizacji. Oczekujcie niecierpliwie.
Zachęcona pasmem sukcesów wyruszyłam na łowy do sklepu z materiałami. Zaraz po zakupach przystąpiłam do realizacji projektów użytkowych i w ten sposób powstała poszewka na poduszkę ze sówkami.
I tak minął tydzień z nową pasją. Wróżycie mi jakieś szanse na sukces w tej dziedzinie?